Bajki całkiem zmyślone cz.XII - Prezent.
Tego wieczora
byłam w domu sama. Rodzice wyjechali, a brat wyszedł i powiedział, że wróci
dopiero rano. Nie lubię samotnego przebywania w moim dużym domu. Jest zawsze za
cicho i za ciemno. Leżałam już w łóżku i chyba już spałam, gdy nagle usłyszałam,
że ktoś wkłada klucz w zamek drzwi i próbuje je otworzyć.
"Co jest?
Brat wraca wcześniej niż mówił?" -
szukałam logicznej odpowiedzi na majstrowanie przy zamku.
Próby intruza nie
ustawały; przeciwnie - stawały się bardziej natarczywe.
"Jakiś głupi
włamywacz?" Pomyślałam: "głupi", ale - nie powiem - przestraszyłam
się. Wstałam. Przygarbiona, jak najciszej poszłam do kuchni, a następnie -
uzbrojona w nóż (a raczej nożyk) do obierania ziemniaków - podkradłam się do
przedpokoju. Spojrzałam przez wziernik, ale prócz czerwonej czapki nic nie
dostrzegłam.
Zerknęłam jeszcze
raz. Intruz zamarł, ale nie ruszył się z miejsca; nie uciekał. Ki, diabeł...?
Widziałam jak podniósł głowę i bacznie przyglądał się numerowi mieszkania.
Potem rozejrzał się dookoła (zdziwiony?).
- Czy to miejscowość ***? - zapytał.
- Tak.
- Numer domu **-naście?
- Tak.
- Czy, to Majka?
- Tak!
- Jestem Św. Mikołajem - wykrzyknął nagle i niespodziewanie. - Otwieraj natychmiast. Mam spóźniony prezent dla ciebie!
Byłam na tyle
oszołomiona, że - reagując machinalnie - otworzyłam drzwi.
"Gość"
wybałuszył oczy i rozdziawił usta.
- Co...
- ... jest grane! – powiedziałam, gdzie prezent.
- Maja – powiedział – twój prezent jest za duży, więc pokażę ci jego
zdjęcie – wyciągnął dużą fotografię.
Rozpoznałam na
fotce „souvenir”. Serce podskoczyło mi
do gardła. Na obrazku była budowla z napisem „KRĘGIELNIA MAJKI” . Przecież o
tym marzyłam…
Przybysz
wykorzystał sytuację i w swoim stylu zniknął.
KONIEC
CDN
autorka Julka Ch.
Film z wyjazdu klasy 4a na narty do Szopowego.