środa, 30 grudnia 2015

Mikołajkowe dziwactwa (fiu-bzdziu) cz II

Bajki całkiem zmyślone cz.X
"Dyskoteka Andrzejkowa" 

     Nuciłam sobie piosenki, które disc jockey właśnie puszczał nam na dyskotece, atakując akcentem pierwszą sylabę. Coraz szybciej, coraz szybciej, coraz szybciej... by nadążyć za wirującymi w smudze puszczanego dymu moimi znajomymi.
       Wskazówki zegara na auli szkolnej rozmazały się i stworzyły plamy („czas chyba nie istniał”). Rozlały się na całej powierzchni koła. Ściany drgały w blaskach dyskotekowych świateł . Dym nie był już dymem — wreszcie dokonały się wielkie zmiany w naszej szkole: „Czwarta „A” szalała na parkiecie.
       Roksana wolno weszła na środek auli. Przebrana za Sarsę zanuciła kilka pierwszych taktów piosenki „Naucz mnie”.
Wolno przesuwała się. Raczej pląsała niż kroczyła. Wokół widać było podziw dziewcząt z klas piątych i szóstych. Dźwięki piosenki zamierały. Przebój dobiegał finału.
- „Jutro znowu będzie pomidorowa” – śpiewała dalej Julka. Nagle jej ktoś przerwał.
— Chodź z nami... — usłyszała głos – Nie…, nie, to nie będzie pomidorowa.
— Ona nie będzie ci potrzebna — usłyszała drugi głos.
- Roksana, to ty? – zapytała Julka.
- Co, ja? – Roksana jak zwykle zdziwiona patrzyła z wielkimi oczami na Julkę
- Już nic… - Julka machnęła ręką i zaczęła się zastanawiać o co chodziło z tymi głosami.
       Dopiero po kilku minutach zorientowała się, że owa „wiadomość” ta dziwna informacja (chyba od koleżanek) musi coś znaczyć
— Chodź. Już pora – Kamila i Zuzia zachichotały i popędziły do sali na „ciacha”
- Już wiem, jak się najem ciastek nie będzie mi potrzebna pomidorowa!!! – Julka rozwiązała zagadkę i szczęśliwa popędziła za koleżankami.
       Przeszła próg prostokątnych drzwi i zwracając się do nich powiedziała spokojnie
Ale przecież wy lubicie pomidorową...

CDN
                                                                                             
                                                 autor: Julka Chałupczak



PS. Trening w czwartek (31.12.2015) o godz 10.00-11.30

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Mikołajkowe dziwactwa (fiu-bzdziu) cz I.

Bajki całkiem zmyślone cz.IX


... Nie cierpię, gdy Kacper ma atak tej swojej śmiechawki. Po niej to nikt nie wie, co mu odbije; albo popada w stan przygnębienia, albo we wściekłość sprowokowaną byle czym, albo stan dziwnej wesołości i zachowuje się jak "wiewiórka".

       Poczułam palce Oliwii wbijające mi się w ramię, która szepnęła: 

- Patrz - wskazując na naszego kolegę.

       Kacper palcem wskazywał na ścianę i śmiał się jak opętaniec.

— No, zaraz mu coś zrobię, jak Boga kocham... Zaraz mu coś zrobię. — Na prawdę miałam ochotę dać mu po głowie; może wtedy by się opanował i przestał tak jazgotać.

— Kamila, daj mu spokój — Karol złapał mnie w ostatniej chwili za rękę.

— To niech się uspokoi, dziwak jeden - syknęłam przez zęby.

— To ty się uspokój. Nie widzisz, że on rozpoczyna nasz sławny hymn? A więc, zaczynamy panowie - wrzasnął Karol.

Nagle cała hala gimnastyczna wyludniła się, a nasze dziewczyny stały "jak wryte..." słuchając tekst tej dziwnej piosenki.

- "Jedna łapka, druga łapka..." - brzmiał hymn śpiewany przez chłopców pod tytułem :"Taniec Wiewióry". Kacper nadal wskazywał paluchem na ścianę i krztusił się ze śmiechu.

Mrugnęłam oczami, by sprawdzić, czy nie mam zwidów. Zerknęłam na Oliwię i Zuzię. Po ich oczach i minach zorientowałam się, że one też widzą to co ja: 

- Dooość! - krzyknęła Majka. 



                         No... ale zacznijmy od początku.

CDN  

autorka: Julka Chałupczak


PS. Trening w środę (30.12.2015) o godz. 10.00 - 11.30
 i w czwartek (31.12.2015) o godz 10.00-11.30




       
      

niedziela, 6 grudnia 2015

Sen nie z tej ziemi cz. V


 Bajki całkiem zmyślone cz.VIII

        Mecz Ligi Mistrzów w Siatkówce Mężczyzn skończył się. Drużyna Resovii dzięki wytrwałemu, głośnemu i spontanicznemu kibicowaniu całej hali, a w szczególności kibicom z Zamościa, zdecydowanie wygrała z drużyną z Belgii 3 : 0. Wszyscy bardzo weseli zaczęli wychodzić z rzeszowskiej areny sportowej. Klasa 4a skierowała się na parking "pod mostem", gdzie czekał na nich zaparkowany tam autobus.

       Kiedy dziewczynki zasiadły w swoich fotelach, Majka poczuła nagle wielkie zmęczenie. Julka nie wiadomo kiedy zasnęła, więc ona zamknęła oczy i położyła głowę na jej ramieniu. Razem już spały:
         "Nie..., nie udało się. Ciała ich zorientowały się, że już śpią. W głowach poczuły osuwające się kamienie, a potem ostry ból, który ściąłby je z nóg, gdyby stały. Przecież wiedziały, że tak się skończy. Czarne mroczki zawirowały im przed oczami. Śnił im się Aslan i jego królestwo. Mało brakowało, a zostałyby w świecie baśni na całe życie.A może to byłoby dobre rozwiązanie? Jedna część ich duszy tak myślała, ale druga rozpaczliwie bała się, że faktycznie tak się stanie i walczyła o powrót do domu."
      Jednak sen nie trwał długo. Gdy się obudziły okazało się, że są na lekcji języka polskiego, bo choć były na zajęciach marzyły o Narnii. Własnie tak, bo gdyby nie marzenia, to nie byłoby poetek i nie byłoby TEGO BLOGA, a tego na pewno nie chcecie.

C.D.N.
Autorki: Julka Ch i Majka S.


Zdjęcia z Mikołajkowego Turnieju Badmintona w Łopienniku G TUTAJ

sobota, 5 grudnia 2015

Sen nie z tej ziemi cz. IV

 Bajki całkiem zmyślone cz.VII

Dziewczynki nie zdążyły zrobić żadnego ruchy, gdy Biała Czarownica wrzasnęła głosem mrożącym im krew w żyłach.
- Aslan powiedział wam chyba, że nie możecie tu wchodzić, bo znikniecie - "świdrując" je wzrokiem, krzyk jej przechodził w syk węża - ale nie posłuchałyście go!
- Uciekajcie!!! - Tumnus stuknął kopytem i dziewczynki poczuły, że ziemia pod nimi rozstąpiła się  i zaczynają spadać. W dali słyszały jeszcze dzikie krzyki Białej Czarownicy i wesoły śmiech fauna, któremu kolejny raz, udało uratować się dzieci, przed złą kobietą.


      Nie myślały o niczym. Ich lot stawał się coraz bardziej zabawny. Czuły swobodę i lekki niepokój odczuwany żołądku, płucach i sercu. Dziewczynki wykonywały różne figury gimnastyczne, a najbardziej upodobały sobie wykonywanie "fikołków", które ostatnio ćwiczyły na w- f w siłowni. Któraś z kolei ewolucja zakończyła się jednak klapnięciem na plastikowych niebieskich krzesełkach. Zauważyły, że wokół nich jest mnóstwo zastygłych w różnych pozach ludzkich figur. Właściwie był ich cały las. Zdziwiły się, że dotychczas ich nie zauważyły. Wszyscy byli nieruchomi, ale żywi - świadczyły o tym ich otwarte, błyszczące oczy wypełnione radością, euforią i entuzjazmem. Ich czekał podobny los. Miały już tak mocno spętane nogi, że niemożliwością stało się zrobienie najmniejszego ruchu. Nagle... z oddali usłyszały bęben i rytm znanego wszystkim kibicom w Polsce skandowania:
- Tam..., tam..., tam, tam, tam..., tam, tam,tam,tam... - SOVIA!
    Już cały tłum nie stał nieruchomo. Wszyscy klaskali w rytm bębna. I one także poniesione falą entuzjamu, wraz z całą klasą zaczeły klaskać, krzyczeć i tupać:
- RESOVIA!!!
 

C.D.N.
Autorki: Julka Ch i Majka S.



zdjęcia TUTAJ