poniedziałek, 19 grudnia 2016

Biała Szkoła - środa.




   
    Podczas śniadania zadzwoniła komórka. Zerknęła na wyświetlacz, ale nie rozpoznała numeru. Kto to może być? Przecież nie można rozmawiać podczas posiłków przez telefon (regulamin "BIAŁEJ SZKOŁY").
— Cześć Oliwia, kochanie. Mama mówi.
       Wstała, i wyszła na korytarz.
— Bardzo cię przepraszam, że cię niepokoję, moja droga — rozpływała się w rozmowie mama — Ale właśnie dowiedziałem się, że... hmm... jakby to ująć... że...
— Jedziemy dzisiaj do Term Chochołowskich?
— Właśnie.
— Dzwonisz z tego powodu, żeby uściślić, coś?
— No tak... I widzisz... Ja właśnie w związku z tym dzwonię. Bo widzisz, kochanie...
       Co tam mama wymyśliła — pomyślała nieźle poirytowana.
— Ja bardzo cię lubię. Oboje z tatą bardzo lubimy i nie chciałbym...
       To mów szybko mamusiu.
— ...żebyś może dzisiaj. Ja wiem, że lubisz wodę. Jesteś taka młoda i pełna wigoru...
       Teraz to chętnie skorzystałabym z mojego wigoru i przerwała rozmowę...
— ...że po prostu szkoda... Po prostu szkoda, abyś swoją energię marnowała na jakieś dziecinne zabawy. Oliwka, wybacz swojej mamusi. Ja naprawdę i nie chce cię skrzywdzić...
       O co chodzi moim rodzicom?
— ... ani ranić. To jak będzie? Nie idź dzisiaj na basen. U was jest minus 12 stopni. Posłuchasz mnie, kochanie?
— Tato kazał ci do mnie zadzwonić? — zapytała oschle. — Jeśli chce, żebym się nie przeziębiła, to niech sam łaskawie wystuka numer, a nie bawi się w podchody. — Rozłączyła się.
       „Wigor” i „energia”, phi! Też mi coś.
       Zajęła się bułką z dżemem.
Nie dokończyła jej, gdy ponownie rozległ się dzwonek komórki. Tym razem na wyświetlaczu widniało: „TATUŚ”.
— Cześć Oliwia! Bardzo cię przepraszam — powiedział - Jesteśmy trochę zazdrośni, bo nikt z nas nie był jeszcze w tych nowych termach. Możesz oczywiście kąpać się i korzystać z nowych atrakcji - recytował tatuś - Tylko uważaj na siebie - powiedział już chyba trochę z nutą tęsknoty za swoją córką.
                                                                                                               CDN

niedziela, 18 grudnia 2016

Wielki powrót - Biała Szkoła

Cześć!!!
        To znowu ja, Julka, i witam was ponownie na naszym blogu. Przez ostatnie miesiące wiele się działo, w naszej klasie, ale nie wszystko chce mi się opisywać od początku. Przez moment błysnął mi nawet w głowie obraz wszystkich imprez zorganizowanych w naszej szkole dla nas i dla całej społeczności uczniowskiej, ale pomyślałam sobie: "Julka, tylko spokojnie, to wszystko za szybko się dzieje. Zwolnij kobieto... mamy już grudzień 2016r."
       Ułamek sekundy takiego „obrazka” wystarczył, bym poczuła na karku chłodny powiew orzeźwienia ze zdwojoną siłą. W pokoju nr 11 cały czas, coś się dzieje. Zamarzyłam o spokojnym miejscu, gdzie mogłabym w spokoju napisać kilka słów o naszym pobycie  w Małem Cichem. Zaczęłam trząść się całym ciałem, ale winę za to wolałam zwalić na wiatr i temperaturę jaką mamy w górach (minus 8 stopni). Zamknęłam na chwilę oczy, oblizałam wargi i - z głupia frant, bez jakiegokolwiek sensownego związku - pomyślałam o stoku Kaniówka i o tym jak "szusuję" za Kingą i Kamilą zazdroszcząc im kondycji i podziwiając ich technikę jazdy. Patrzyłam na ten obrazek w myślach, by się uspokoić i pomyśleć: "Ale, fajnie jest na Białej Szkole!!!".
         Dyskretnie rozejrzałam się, sprawdzając, czy ktoś przypadkiem nie „podgląda” moich myśli (Kolejny idiotyzm, bo jak ktoś może „podglądać” myśli?). Najlepiej, Julka, nie myśl o niczym. Nie myśl; wyluzuj się, licz góralskie barany, albo coś w tym rodzaju... 
        Stałam jak kołek z rękami wciśniętymi w kieszenie, sznurek narciarzy schował się za "zagięciem góry". Teraz ja - przypomniałam sobie. Zajęta myślami o pobycie w Aqua Parku w Chochołowie - dosłownie, zapomniałam, że teraz moja kolej. Odepchnęłam się kijkami - zrobiłam krok.
- Nie, jeśli nie przyśpieszę, to już ich nie dogonię. - Zawahałam się.
- A, pal licho technikę, jadę na "kreskę!" - zdecydowałam. Zjeżdżałam bardzo szybko wpatrzona w plecy kilku maruderów, tylko nieznacznie zmniejszając odległość między nami.

Nagle usłyszałam hasło: "STOP!!!".
- Julka, ugnij nogi, ręce szeroko, panuj nad szybkością... - to pan Rafał i ... koniec mojej przygody z "dużą szybkością na stoku" (ale szkoda). 
                                   Pa, pa...  Julka Chałupczak.