niedziela, 5 czerwca 2016

Bohaterowie



Bajki całkiem zmyślone cz. XX
Zadzwonił dzwonek do drzwi. To Łukasz, Kuba, Karol i Oliwia.
- Hej! Kinga wyjdziesz na dwór? – zapytała Oliwka.
- Tylko nałożę buty – odpowiedziałam.
                Było piękne, słoneczne popołudnie. Postanowiliśmy więc, że pobawimy się w „Podchody”. Kiedy dzieliliśmy się na grupy, zauważyliśmy pędzącego wprost na nas ogromnego wilczura.
                Karol w oka mgnieniu wskoczył na drzewo jak wiewiórka. Łukasz momentalnie schował się w gęstych krzakach. Kuba też gdzieś prysnął jakby zapadł się pod ziemię. Tylko ja z Oliwką zanim pomyślałyśmy, co zrobić, stałyśmy oko w oko z wilczurem. Chwyciłyśmy się za ręce.
- Co tam słychać u ciebie piesku? – odezwałam się do wielkiego stworzenia. - Wszyscy zdrowi? Nie trzeba się nas bać. Nie jesteśmy groźne.
         Pies przysiadł podrapał się łapą za uchem. Machinalnie powtórzyłam jego gest.
- U nas wszystko po staremu. No, prawie wszystko… – zaczęła Oliwka -  Może chcesz już odejść?
- A może chcesz pogonić wiewiórkę? Karol jest teraz na drzewie – wskazałam na naszego kolegę.
- Też mam niezły plan – przerwał mi Karol. - Tutaj siedzi w krzakach Łukasz idź szukać piesku w krzaki – palcem pokazywał w kierunku gęstwiny.
- Cooo? - w głosie z krzaków usłyszałam głos wyraźną nutą strachu.
- Idź lepiej do domku, tam na pewno szuka cię jakaś grzeczna dziewczynka… - zmyśliłam i wskazałem na blok, który stał naprzeciw.
Pies zbliżył się do nas. Obszedł kilka razy dookoła, obwąchał i jakby nigdy nic odszedł spokojnie.
Odetchnęłyśmy z ulgą.
- Hej! Chłopaki! – krzyknęłyśmy razem – ale z was bohaterowie, przestraszyliście się zwykłego kundla?
Wtedy jeden po drugim zaczęli wychodzić ze swoich kryjówek.
Oliwia, nic nie powiedziała, tylko spojrzała wymownie, jakby ich odwaga była najmniejsza na świecie. Zrobiła przy tym grymas obiecujący chłopcom karę w postaci piekielnych ogni na wieki wieków. Chyba mogłaby być aktorką, bo szybkość zmiany twarzy była wprost imponująca. Jeszcze przed momentem gromiła miną i wzrokiem Karola, a odwracając się do mnie z uśmiechem i spokojnie zapytała:
- No i jak wrażenia? Świetna zabawa, prawda?
         Przytaknęłam.
 - Tak? - odwróciła głowę stojąc po środku kręgu, który samoistnie utworzyłam z chłopcami. - Nie przypominam sobie.
Tu jednak nie wytrzymała i uśmiechnęła się. I nagle wszyscy, już razem z Oliwką „ryczeliśmy” ze śmiechu.  :)))
                                                      CDN
                                                   Autorka pomysłu: Kinga Łagoźny

czwartek, 2 czerwca 2016

Zemsta cz. II



Bajki całkiem zmyślone cz. XIX.

No i w końcu wymyśliłyśmy, powiedziałyśmy innym chłopakom, że „Oskara nie ma!!!”.
       W poniedziałek nasz plan miał się spełnić…
Przed lekcjami, gdy Oskar był w szatni rozpoczęłam planowany dialog:
- Hubciu, widziałeś Oskara? – zapytałam kolegę, który wkładał adidasy na lekcję wychowania fizycznego.
- Tu jestem!!! – wrzasnął na całą szatnię Oskar.
- Nie…, nie widziałem – odpowiedział grzecznie Hubert – Może dzisiaj nie przyjdzie do szkoły, bo wczoraj na turnieju trochę narozrabiał? – mrugnął do mnie znacząco i wyszedł traktując Oskarka jak powietrze.
- Hej Veronika – zagadnął nieśmiało, wchodzącą do szatni koleżankę, Oskar.
- Ty jesteś dziwny. - Złapała długi oddech. - Ja cię nie znam.
Odsunęła się od niego, a głowę przechyliła w bok udając, że mu się przygląda pierwszy raz w życiu.
   - Veronika, chodź szybko, bo się spóźnimy? – zawołałam.
   - Już „lecę”.
       Boże, w głowie mi się kręci. Przez moment myślałam, że się zupełnie rozkleję i zacznę bronić biednego Oskarka, który stoi na środku szatni i nie wie, co się dzieje.
Pierwsza lekcja z wychowawcą.
   - Mamy dzisiaj zaplanować wycieczkę do Energylandi. 26 osób w naszej klasie i chyba wszyscy pragną zobaczyć, to miejsce?
- Proszę pana nas jest 27 – Oskar pierwszy wyrwał się do wyprowadzenia z błędu nauczyciela.
- Teraz rozdam kartki, które wasi rodzice muszą podpisać, jako zgoda na wyjazd... – nauczyciel rozdając kartki, celowo ominął Oskara rozdając wszystkie papierki.  
- Dobrze – odpowiedzieli wszyscy.
Oskar ściągnął brwi, jakby wyświetlał sobie w pamięci obrazy z przeszłości.
- Nasz plan idzie coraz lepiej…- pomyślałam.- Musimy go teraz wykończyć.
- Karol ! – zawołałam naszego śmieszka. – Masz teraz na oczach Oskara poprosić o chodzenie Zuzkę.
- Tak, to go dobije – powiedziała Karolina.
- Też mi się tak wydaje - pokiwałam głową. - A wtedy, gdy już to nastąpi, to nasze „dzieło zniszczenia”, utkwi na stałe w jego główce – Rozcapierzyłam palce. - Utrwalona zostanie nasza zemsta, czyli coś, co jest ważniejsze i cenniejsze od jego wygłupów.
   - Czyli chętnie znęcasz się nad nim? –Nasz wychowawca zmrużył oko, patrząc się na mnie.
Z uśmiechem na ustach zaczęłam się zastanawiać.- Tak. - Pokiwałam głową. - Myślę, że tak. – Usiadłam na „pierwszej lidze” po turecku. - Poza tym…- wzruszyłam ramionami i zaśmiałam się. - Och... Trudne pytanie – nie chciałam ciągnąć tego tematu dłużej, bo jeszcze okaże się, że najbardziej winna w tym naszym zamieszaniu będę ja.
   - Oho! Karol podchodzi do Zuzi. - wstałam przeciągając się. - Na pewno Zuzia się zgodzi.
Usłyszałam tylko pisk ”szczęśliwej” koleżanki i jej słowa: „Tak, Karolku!!! Tak!!!”
Oskar, aż poczerwieniał z zazdrości. Stał samotny na środku sali gimnastycznej, patrząc na wychowawcę, chłopców, dziewczęta oraz Karola z Zuzią. W ręku jego „Maryśka”, jakby smutna opuszczona byłą na podłogę. Oskar wyglądał bardzo żałośnie.
            Zrobiło mi się żal mojego kolegi… Może nasza zemsta była za bardzo drastyczna? Może z tą wycieczką za bardzo przesadziliśmy? Może wychowawcy nie trzeba było wtajemniczać w nasz „srogi plan”? Jak teraz zareaguje nasz Oskar?
- Masz za swoje - Zuzia pierwsza zlitowała się nad „swoim byłym”.
- Za co? – trochę głupio zapytał Oskar.
Nikt mu nie odpowiedział.
Stałam teraz w tłumie dziewcząt i analizowałam zachowanie Oskara. Wiem na pewno, że nasz kolega zrozumiał, że nie podobają nam się jego eksperymenty z dziewczętami, nie rozumiemy ich i że wydaje nam się, że „przekroczył pewną granicę”, której - jako kolega z klasy - nie wolno było mu przekroczyć.
            Podeszłam do Oskara i klepiąc go w ramię, powiedziałam do niego z otuchą w głosie:
- Myślę, że zabrnęłaś w ślepy zaułek. Pora wrócić.

CDN
Autorką pomysłu jest Kamila Skorupska.