Kilka tygodni po dyskotece.
Do szkoły dotarłem z lekkim opóźnieniem. Przy wejściu, i w
szatni, nie było przepychanek z kolegami. Nie dziwota — wszyscy chyba już
siedzieli na lekcjach.
W sali ponad
połowa miejsc w ławkach była pusta. Nie było także nauczycielki języka
polskiego.
Karola
zobaczyłem od razu. Siedział w ławce z Klaudią (znowu zmienił miejsce).
— Wiesz, Majka... — usłyszałem jego głos — zatańczę dla ciebie
jeszcze raz… – i zaczął od nowa swoje
pląsy.
— Ten taniec staje się niestrawny — powiedziała z uśmiechem
Kamila. — ale nie tak bardzo jak: „Pomidorowa”.
Doszedłem do
swojej ławki, nie zwracając na siebie uwagi. Obserwowałem jak Karol pokazuje kolejne figury swojego tańca. Sam bym chyba nie
zatańczył tego lepiej. Chociaż muszę się przyznać, że w domu próbowałem tego
tańca przed lustrem. Chyba byłem dobry, bo moja mama bardzo się śmiała podczas mego szalonego występu.
- Jedna… - znowu zaczął Karol.
- Dooość!!! – wrzasnęła Majka – ty Wiewióroooo!!! Aaaaa!!! –
krzyk przeszedł w histerię.
I nagle zobaczyła coś strasznego. Karol przestał być młodym,
uroczym chłopcem. Nasz kolega przeistoczył się w brązową, małą i puszystą
wiewiórkę.
— Weronika — Wyciągnęła rękę do wiewiórki nasza koleżanka z
Ukrainy. — Miło mi – przedstawiając się małemu zwierzaczkowi.
Weronika była jedyną osobą w klasie, która na widok wiewiórki
zachowała „trzeźwy umysł”. Wszyscy stali nieruchomo i przyglądali się
„futrzakowi”. Teraz piosenka Karola nie była pozbawiona sensu. Drugą osobą,
która dochodziła do siebie byłem ja. Podskoczyłem do drzwi i zamknąłem salę na
klucz.
— Tak, Tomek masz rację. — Przyszła mi z pomocą Kinga. - Rzeczywiście
nikt nie może tego zobaczyć. Niektóre osoby mogłyby zrobić z naszej wiewiórki
„pasztet”. Trzeba przyzwyczaić się, że Karol się trochę zmienił.
— Chyba zmienił się nie do poznania – Hubert cicho wyszeptał.
Nigdy nie
widziałem takich rzeczy, nie wiedziałem, że piosenka może mieć taki wpływ na
życie człowieka, gdyby nie ta historia z naszym Karolciem, to byłbym fanem
„Tańca Wiewióry”.
— Wody? Mleczka? Jakiś inny napój? – wszyscy pochylili się nad
wiewióreczką pragnąc zaopiekować się małym zwierzątkiem.
— A wy co pijecie? – zapiszczało małe stworzenie. Wszyscy
zrobili nagle krok do tyłu z przerażeniem.
— Coca – colę – ktoś krzyknął.
— To ja chcę to samo. – wszystkim znowu odebrało mowę.
Wiewiórka, która mówi. Wiewiórka – Karol. Karol – jako wiewiórka. Co to w ogóle
jest???
Żeby
przerwać niezręczne milczenie, zapytałem:
— Kiedy zamierzasz powrócić do swej pierwotnej postaci?
— Karolek, nie wygłupiaj się przecież jesteś wiewiórką.
— Nic mi o tym nie wiadomo. — Wzruszyła ramionami mała istotka
— O czym rozmawiacie? — Za plecami usłyszałem głos pani Wityk.
— Pytałem o….
— Jedna rączka, druga rączka, jedna nóżka, druga nóżka, główka –
Karol, w swojej prawdziwej postaci tańczył przed Majką czemu przyglądała się z
dużym rozweseleniem pani od języka polskiego
—Skończ ten występ i
usiądź. — Koniec na dzisiaj koncertu.
- Uff, Karol znowu jest człowiekiem. – odetchnąłem z ulgą i
usiadłem w ławce.
CDN
Autorka: Julka Chałupczak