czwartek, 15 czerwca 2017

Nowe poszukiwania chłopców z klasy 5a cz.VI



                 Dzisiaj tato podwiózł ją do szkoły. Wysiadła przy sklepie Biedronka. Nie widziała, dlaczego akurat tutaj. Coś ją do tego pchnęło, a ona posłuchała.
                Poprawiła torbę na ramieniu. Nie spiesząc się, ruszyła przed siebie.
                Pogoda była idealna - taka jaką najbardziej lubiła: słońce i lekki wietrzyk. Pożałowała, że nie wzięła ze sobą MP3-ki. Wcześniej wydawała się zbędnym balastem, ale teraz chętnie posłuchałaby czegoś. Spróbowała zanucić "Przez twe oczy zielone…". Przyszło jej do głowy, że ta piosenka najbardziej odpowiada jej nastrojowi. Szło jej całkiem nieźle, chociaż na występ estradowy raczej by się nie zdecydowała. Potem spróbowała "Tamta dziewczyna…", ale po chwili zrezygnowała, bo melodia była dla niej zbyt skomplikowana. Jedyne na co ją było stać, to powtarzanie w kółko motywu przewodniego. Jeszcze ktoś usłyszy, jak kaleczy ten kawałek - ukradkiem rozejrzała się wokół, ale nikt nie zwracał na nią uwagi.
                Na rogu przystanęła. Rozejrzała się. Od strony osiedla, powolnym płynnym krokiem, do szkoły szła piękna dziewczyna. Ubrana w minispódniczkę Yonexa, z rakietką przewieszoną w termobagu przez ramię i koszulce na ramiączkach z firmy RSL - wyglądała zjawiskowo. Miała coś w sobie z miękkości i ciepła. Za nią jak w hipnotycznym marszu szli chłopcy (kilku z naszej klasy). Przyszło jej na myśl, że jakimś fantastycznym sposobem zaczarowała swoich fanów. - Tylko czekać, aż do tego orszaku dołączy cała płeć męska z naszej szkoły... - pomyślała. Dopiero po nie wiadomo jak długiej chwili zorientowała się, że dziewczyna przystanęła. Patrzyła na nią. Julka poznała ją. Przecież to znajome dziewuszysko, tylko całkiem odmienione.
- Przypominam… Dla ciebie, Mała, jest informacja w telefonie - odezwała się. - Chyba będzie ci pasowało.
                "Mała". W innej sytuacji i innym miejscu, gdyby ktoś do niej tak się odezwał, to... no, może nie doszłoby do rękoczynów, ale z całą pewnością odwróciłaby się na pięcie i odeszła, jasno dając do zrozumienia, co myśli o zwracaniu się do niej per "Mała". Ale nie teraz. Teraz jej wybaczyła zanim dziewczyna skręciła do szkoły i zanim zniknęła w gąszczu szkolnych szatni.
Co to będzie za informacja? - przebiegło jej przez głowę.
                Postała jeszcze chwilę, zastanawiając się: dokąd właściwie zamierza iść. Do biblioteki- sama sobie odpowiedziała i ruszyła.
                Zerknęła na komórkę, by sprawdzić, która godzina.
                Za chwilę zacznie się w-f z wychowawcą. Przystanęła z myślą, że może pójdzie się usprawiedliwić? Ochota na to odeszła jej równie szybko jak przyszła.
                Weszła do biblioteki. Spojrzała na wystawione książki, na granicy widzenia, kogoś zobaczyła. Weronika - rozpoznała ją, mimo że jej twarz dosłownie tylko mignęła. Odwróciła się, ale nikt za nią nie stał. Nikogo nie było, ale za to kwiatowy zapach stał się bardziej intensywny. Ten sam, który wyczuła wcześniej. Teraz go rozpoznała. To był zapach perfum Weroniki.
- Cześć. Nie spóźnisz się na lekcję – Julka zagadnęła szybko Weronikę.
- Co? - Spojrzała na nią.
- Zaraz będzie dzwonek - wskazała ręką na zegarek wiszący nad drzwiami.
                Koleżanka z klasy patrzyła na nią jakby widziała ją pierwszy raz na oczy.
- Weronika. - Słysząc to imię, drgnęła.
- Poznajesz mnie?
                Podeszła do niej bliżej, pochyliła się tak, że niemal ich nosy zetknęły się. Odruchowo cofnęła się, by nie zderzyli się czołami.
- Poznajesz mnie? - powtórzyła pytanie.
- A tak, poznaję cię. Cześć Julka – Werka mówiła to jakby była nieobecna. – Wiesz co, był tutaj przed chwilą ten chłopak ze starszej klasy – tłumaczyła się – i o wszystkim zapomniałam. Powiedz mi czy ja się zakochałam?
Julka odsunęła się. Zrobiła krok w tył i bacznie zaczęła mierzyć ją wzrokiem, od stóp po czubek głowy. - Nie. To tylko zauroczenie. - zaczęła kręcić głową. – Musiał ci tylko wpaść w oko. - Nadal kręciła głową - Ale idź już na lekcję – Julka wypchnęła ją za drzwi.
                Teraz jest sama. Usiadła przy biurku i otworzyła szufladę. Nerwowo zaczęła przeszukiwać szpargały i grzebać wśród papierów, których akurat tam było chyba najwięcej.
                - Jesteś... – Julka dotknęła telefonu jak relikwię. – Jaką tajemnicę dla mnie kryjesz – zaczęła przemawiać do komórki jak do pluszowego misia. - Jeszcze tylko hasło i ….
Przez jej ciało przechodziło mrowienie, w głowie jej wirowało.
                - Oddychać. Oddychać. - Nakazywała sobie, bo czuła, że jest bliska omdlenia.
                - Jakie hasło? Jakie hasło? – sama zadawała sobie pytanie.
                Siedziała nad telefonem. Wszystko zaczęło ją irytować. I jeszcze to swędzące miejsce na szyi.
– Choroba jasna.- Julka nerwowo klikała po klawiaturze.
                Siedziałaby tak i siedziała, gdyby nie nagłe olśnienie.
- BADMINTON - powiedziała głośno, nie przejmując się tym, że w powszechnym mniemaniu tylko wariaci gadają sami do siebie. – Przecież to hasło jest bajecznie proste.
Telefon zagrał znaną melodyjkę i otworzyły się w nim wszystkie możliwe aplikacje. Jedna z zakładek miała tytuł: ”Dla Małej”.
Julka wiedziała, że będzie tam informacja dla niej. Kolejna wiadomość o chłopcu z klasy 5a, który znalazł swoją „drugą połówkę”. Łapczywie kliknęła zakładkę i przeczytała: „Kolejnym chłopcem jest Bartek. To on zakochał się w Julce i dzisiaj poprosi ją o chodzenie”.
Zaczęła czytać tę wiadomość jeszcze raz i jeszcze raz. Nie wiedziała czy dobrze rozumie jej treść. Stwierdziła, że chyba jednak starsza koleżanka ma jakieś nieprawdziwe informacje, bo przecież wiedziałaby coś o tym. Trochę się zdenerwowała i postanowiła wracać na lekcję. Policzyła do dziesięciu, potem do dwudziestu i dopiero wstała. Zakręciło się jej w głowie. Pomału doszła do ściany i podeszła do wyjścia. Trochę grzebała się z otwieraniem drzwi, ale wreszcie się jej udało. Zostawiła je otwarte na oścież, by oświetlić korytarz, który stale znajduje się w półmroku. Kiedy zrobiła dwa kroki w kierunku sali gimnastycznej nagle zobaczyła jakiegoś chłopca. Przed nią stał Bartek z trzema różami w dłoni. Powolnym gestem, bez słów, wręczył jej kwiatki i równie szybko jak się pojawił zniknął w mroku korytarza. Julka stała jak wryta z różami w dłoni i nawet nie zauważyła, że zadzwonił dzwonek na przerwę i korytarz wypełnił się dziećmi.
- Julka nie stój tak, chodź z nami zaczynają się ferie letnie – usłyszała swoje koleżanki, które biegły w jej stronę wesoło wymachując rękami.
- Już idę, ale obiecuję wam, że z pisaniem książki już koniec… Przynajmniej przez okres wakacji.
                                                                                                                             KONIEC

Pomysł Julka Ch.                                                                                            CDN


               

               

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Nowe poszukiwania chłopców z klasy 5a cz.V



- Musimy porozmawiać - przywitała ją Kamila.
                No tak! Przecież pokłóciła się z Karolem. Mogłam się spodziewać, że dzisiaj się ze mną spotka.
- Musimy poważnie porozmawiać.
                Nie trzeba było być psychologiem-geniuszem, by po gestach i wyrazie twarzy Kamili zauważyć, że już od kilku godzin planuje i powtarza sobie w myślach tę "poważną rozmowę", którą za chwilę mają przeprowadzić.
                Kamila siedziała przy małym stoliku na stołówce szkolenej. Trzymając założoną nogę na nogę nerwowo poruszała stopą - w takt melodii, której dźwięki dobiegały zza ściany. Umówiły się, że Kamila nie będzie obgryzać paznokci, ale teraz trzyma dwa paluchy w buzi - jawny znak, że siedzi tu i czeka już ponad godzinę. Z miną obrażonego dziecka, wydymając wargi i z dodatkiem tej kiwającej się stopy, wyglądała jak wyrwana ze łzawego melodramatu. Patrząc na nią, Julka zaczęła się zastanawiać, jak długo ćwiczyła tę pozę przed lustrem. Matko moja! To moja przyjaciółka. Do niedawna najlepsza przyjaciółka, teraz wygląda jak nastraszony jednorożec. 
- Słuchaj, moje relacje z Karolem nie powinny nikogo...
- Nie, to ty słuchaj. - Nagle zrobiło się jej żal Kamili. - Posłuchaj mnie. - Przysunęła sobie krzesło i usiadła naprzeciwko. – Ja piszę książkę o tych co poszukują drugiej połowy. O ile wiem, twój Karolek znalazł ją już i nie załapiecie się chyba nawet na jeden rozdział.
                Usta Kamili zrobiły podkówkę. Zaczęły drżeć. - Jesteś... Jesteś...
- Bez serca? - Julka wiedziała, że Kamila to ma na myśli. - Tak. Samolubna też jestem... Ale nie, ciebie i Karola, broń Boże, nie chcę umieszczać w książce. Nie chcę cię zasmucać, ale mówię ci jak koleżance, w moich opowiadaniach są tylko historie zmyślone, a wy chodzicie ze sobą na poważnie.
                Kamila - pochlipując i głośno pociągając nosem - wstała. Trzasnąwszy lekko drzwiami wyszła bez słowa.
                Czy na prawdę, jak dzieje się z wieloma artystami, stałam się istotą bez serca? - zastanawiała się.
Pomysł Julka Ch.                                                                                            CDN



niedziela, 11 czerwca 2017

Nowe poszukiwania chłopców z klasy 5a cz.IV



                Znała już pomorze gdańskie. Najważniejsze miejscowości tej krainy geograficznej poznała podczas zielonej szkoły. Znała też układ trójmiasta – widziała te miejsca pierwszy raz w życiu. Teraz, siedziała w czytelni szkolnej i rozwiązywała krzyżówkę w książce z przyrody na ich temat.
                Bezgłośnie poruszając ustami, kilkakrotnie przeliterowała wyrazy w pionie, w poziomie i po przekątnych. Znała te wyrazy. Pamiętała je. Skąd je pamięta? Co oznaczają? To chyba efekt nauki podczas klasowego wyjazdu nad morze.
- Szukasz czegoś konkretnego? – usłyszała dziewczęcy głos tuż za nią.
- N... nie wiem... Raczej nie... - odpowiedziała. Sama nie widziała właścicielki tego głosu, ale kątem oka zauważyła, że ona obserwuje ją bardzo uważnie.
- Tak, właściwie to tak - teraz głos nabrał większej pewności. - Szukam czegoś… odpowiedzi. O złym losie, o fatum, o pechu. O tym, jak przezwyciężyć złą passę... – zaczęła żartować.
- Tutaj proszę. - Głos dziewczyny nieco się oddalił. - Tutaj mam odpowiedź.
- Dziękuję.
                Nieznajoma spojrzała na nią, a potem pokazała jej telefon.
- Nie. Nie potrzebuję ściągawki z Internetu.- Pokręciła energicznie głową.
                Obserwowała jej profil. Była starsza od niej i ładna. Chciałabym mieć jej figurę - pomyślała. - Była uroczo naturalna, a nie wymuszona drastycznymi dietami i wyczerpującymi ćwiczeniami. Zauważyła pewne podobieństwo do dziewczyny, którą spotkała wczoraj i przedwczoraj. Ale tym razem dziewczyna nie budziła odrazy, a była piękną kobietką, w której zakochaliby się chyba wszyscy nasi chłopcy z klasy.
- A ile to cudeńko kosztuje? - wyciągnęła rękę po telefon, ale ona była szybsza. Julka odniosła wrażenie, że dziewczyna nie chce, by ktoś "obcy" dotykał go.
- Jest drogocenny. - Mówiąc to dziewczyna spojrzała wymownie na Julkę, jakby chciała sprawdzić, czy rozumie, że "drogocenność" nie jest określeniem jedynie wartości materialnej. - Bardzo drogocenny.
- No, ale ile kosztuje? – Napierała Julka.
                Starsza koleżanka przeniosła wzrok na telefon. - Bezcenny. - Najwyraźniej stwierdziła, że podana taka cena zirytuje Julkę. I nie myliła się.
- Co? Taka... Taka cegła bezcenna?
- Wartość telefonu nie określa się wyglądem, dziewczyno – wyjaśniła ze spokojnym uśmiechem i spojrzała na Julkę, jakby u niej szukała potwierdzenia.
- Tak czy owak to przesada.
- Jeśli tak uważasz. - Dziewczyna, nadal uśmiechając się, wzruszyła ramionami.
- Jeśli jednak zdecydujesz się zobaczyć co tam jest nagrane, to - postukała palcem w twardą okładkę - będzie na ciebie czekał. - Wysunęła szufladę pod blatem i schowała do niej telefon.
- Okey, Okey. Poddaję się. Za cienka jestem w te klocki. Skończmy już tę dyskusję, bo czuję, że masz tam informację o poszukiwaniach naszych chłopców z klasy 5a.
                Nie wiedzieć czemu czuła się rozdrażniona. Po co wdaje się z tym dziewuszyskiem w rozmowy?
- Muszę ci zdradzić, że kolejny chłopiec z waszej klasy znalazł swoją „drugą połowę”.
-To, kto jest tym kolejnym szczęśliwcem? – Julka ożywiła się i chyba poczuła trochę sympatii do starszej koleżanki.
- Szczęśliwcem? A tak, wy uważacie, to za szczęście. – dziewczyna szczerze się uśmiechnęła pokazała swoje równe śliczne ząbki. Julka teraz była pewna, że jest, to ta sama dziewczyna którą poznała dwa dni temu, ale tym razem było, to śliczne dziewuszysko, które było sympatyczne i miłe.
                Dziewczyna przymknęła jedno oko i przekrzywiła głowę. - Jednak mnie słuchałaś przedwczoraj i wczoraj? - Uśmiechnęła się. – A więc słuchaj i dzisiaj. Następny to Bojar. Ciekawy facet i ma ciekawe podejście do komputerów. Myślę, że by ci się spodobało. Chciał być bardzo odważnym i wielkim człowiekiem dlatego zaczął grać w MSP. Lecz nagle „wyskoczył” mu wirus o nazwie EDZIA!!!. Po czym pobiegł szybko do Edytki czekoladkami i kwiatkami. A ona powiedziała „tak”.
Julka zerwał się z krzesła i zaczęła szybko mówić:
- Wiesz... dziękuję za informację, ale muszę iść. Mam mnóstwo nauki. Poza tym książka...
                Nagle przyszło jej do głowy, że jeszcze kilka dni temu nie myślała o pisaniu książki. Jeszcze kilka dni temu byłaby zachwycona tym, że ktoś plotkuje na temat miłości jej znajomych, ale nie dzisiaj. Już nie. Teraz jako autorka książki musi, to wszystko spisać. Ma obowiązek pamiętnikarski i misję autorki dziejów „poszukiwań chłopców z klasy 5a”.
- Może jednak dasz się skusić i odłożysz na kilka godzin pisanie książki, co? - dziewczyna nie dawała za wygraną.
- Wiesz co? Umówmy się tak: zadzwoń jutro do mnie. Porozmawiamy i może okaże się, że faktycznie mam już serdecznie dość pisania książek, i lepiej będzie poplotkować, co ty na to?
- Świetnie. - Szczerze się uśmiechnęła. Zrobiła przy tym taki ruch, jakby chciała ją objąć i pocałować w policzek, ale w ostatniej chwili coś ją powstrzymało. Niezdarnie podała jej rękę, ale i ją zaraz opuściła.
Pomysł Julka Ch.           

                                                                                 CDN