Bajki całkiem zmyślone cz. IV
Pewnego dnia..., nie, nie... pewnego strasznego dnia zdarzyła się o ta, oto historia. Tej nocy, dwie małe poetki nie mogły zasnąć. To była noc, bezpośrednio przed magiczną nocą, którą w dawnej Polsce nazywano "Dziady", a obecnie, ktoś chce wmówić naszym dzieciom, że to zwykłe Halloween.
RANEK
W szkole zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję - lekcję języka polskiego. Kiedy "cała klasa" weszła do sali, to pani jeszcze nie było. Jak zwykle brak nauczycielki wykorzystał wspaniały Karolek. Nasz ulubiony kolega, zawsze skory do dowcipów, utworzył wraz z grupką chłopców koło, ale nie taki zwykły okrąg. Wyglądało, to jak wehikuł czasu:
- "Chodzi lisek koło drogi" - natychmiast Klaudia wraz z Amelką rozpoczęły zabawę.
- Nie żartujcie - powiedział Kamil. - To poważna machina, która wszystkich przemieszcza w czasie - dalej tłumaczył naszym dziewczętom
- Która chce zmienić swój "stan istnienia?" - trochę tajemniczo szepnął nasz przewodniczący.
Wtedy Majka i Julka pomyślały, że fajnie byłoby znaleźć się w Narnii, czyli w bajkowym świecie światowej fantastyki. Weszły do tajemniczego kręgu... I stało się! Trafiły do wymarzonej bajki.
Po
omacku, drżącymi dłońmi obmacywały miejsce, w którym się znajdowały. Otworzyły oczy i próbowały znaleźć czegoś, co mogły uznać za znajome miejsce.
W ich głowach rozszalał się tajfun. Jeżeli się nie pospieszą, to za chwilę będą wiać do domu (tylko gdzie teraz jest ich dom)
i być może na tym się skończy ich przygoda ze światową fantastyką.
- Ałła! Coś mnie ugryzło w nogę!
- Mnie też, ałć! - wykrzyknęła Majka.
Dziewczynki zastanawiały się co robić, gdy nagle
zamarły.
- Majka co się stało? - zapytała z krzykiem Julka.
Majka stała jak wryta w ziemię. Julka popatrzyła w tą samą stronę co koleżanka i nogi jej się ugięły z przerażenia .
- Czy..., czy...Czy tam stoi lew? - zapytała szeptem Julka.
- To Aslan - odpowiedziała Majka.
Lew przykucnął na zadnich łapach, jakby przygotowując się do skoku. Już widziały oczami wyobraźni, jak doskakuje do nich.
- O nie, stary lwie nie boimy się ciebie - powiedziały i wyciągnęły, w kierunku zwierza, swoje dłonie w geście przyjaźni..
Nagle lew zaczął mruczeć jak miły kotek i powiedział:
- Tak, to ja Aslan. Dziewczynki przykro mi, ale muszę Was odesłać do waszego świata, bo inaczej znikniecie na zawsze. Ale obiecuję wam, wrócicie tu jeszcze.
C.D.N.
autorki: Julia Chałupczak i Majka Smolak