sobota, 6 lutego 2016

Jutro turniej.


Bajki całkiem zmyślone cz. XV
Kinga, zaczekaj!
                Przystanęła.
- Hej!
                Odwróciła się.
                W jej kierunku szybko szedł, niemal biegł Jakub. Gdy się zrównali, zapytał:
- Idziesz... tam?
                Uniosła brwi. Pytanie zabrzmiało głupio; tak głupio, że aż się uśmiechnęła.
- Ja też idę na turniej. Mogę iść z tobą?
                Skinęła nieznacznie.
                Ciężko oddychał. Musiał nieźle przebierać nogami, by ją dogonić.
- Dlaczego idziesz do szkoły akurat z tej strony? - zapytała, ale zaraz tego pożałowała. Przecież wiedziała, że wybór drogi - kierunku - to tylko pretekst.
- Eeeee... - Jakub przez moment szukał odpowiedzi - Właściwie to chciałem cię na turniej zaprowadzić, bo Oliwia stała się nieznośna. Była na ciebie zła, ale już jej przeszło. Teraz jednak złapała ją grypa i leży w łóżku.
                Kinga zrobiła wielkie oczy. Zrobiło jej się smutno, że miała pretensje do Oliwii, a przecież ona na pewno już podczas meczu źle się czuła.
                Jakub kiwnął głową ze zrozumieniem; zrozumieniem tego, że niczego konkretnego się nie dowie.
- No to co? Mogę się zabrać z tobą? - zapytał.
                Bez słowa ruszyli dalej. Doszli do bramki przed szkołą. Dopiero tam – przy drzwiach wejściowych – Jakub odezwał się:
- Oliwia tak dobrze gra w badmintona i nie może grać jutro w turnieju. Szkoda mi jej.
- Szkoda mi jej, bo jutro będzie tylu chłopców z innych klubów i nie będzie mogła nikogo „oblukać” – powiedziała Kinga z przekąsem.

CDN.