Okazało
się, że nieopodal jest jezioro. Znała je, ale nie potrafiła przypomnieć sobie
jego nazwy. Próbowała wywołać je w pamięci, ale nawet mocne marszczenie czoła
nie pomagało.
Podeszła
do brzegu i pochyliła się nad spokojną wodą.
Zobaczyła,
że ma ciemne, z czarnym połyskiem, długie, gęste i proste włosy. Dotknęła ich z
podziwem. A potem dotknęła telefonu - jest bezpieczny. Atrybut każdej
nastolatki musi być bezpieczny nad wodą. Pochyliła się jeszcze niżej. Oczy -
zielone - patrzyły uważnie jak dłoń w odbiciu powoli bada klawiaturę. Nie mogła
się powstrzymać przed lekkim uszczypnięciem się - sprawdzeniem, czy
rzeczywiście jest to jej twarz.
Wreszcie
wyprostowała się.
Ubrana
była na sportowo. Na nadgarstkach obu rąk pobrzękiwały bransolety.
- Hej! Tu jesteś! Szukamy cię.
Odwróciła
się.
- Oliwia! - zawołała koleżankę z pokoju i uśmiechnęła
się.
- A co cię tak bawi?
- A nic. Cieszę się, że ktoś pokazał nam „świątynię”.
Oliwia
spojrzała na nią zdziwiona. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale rozmyśliła
się. Podeszła bliżej i - wpatrując się w oczy koleżance - dotknęła jej
policzka, jakby sprawdzała, czy to rzeczywiście ona.
"O
kim myślisz?" - była święcie przekonana, że zaraz padnie takie pytanie,
ale nie padło.
- Chodźmy, bo się spóźnimy na kolację. - pociągnęła ją za
rękę.
Kolację?
- miała zapytać, ale zamiast tego zamknęła oczy, by przypomnieć sobie, by
poskładać w całość okruchy myśli. Przypomnienie sobie jest bardzo ważne. Bardzo
ważne - wiedziała o tym, chociaż nie wiedziała skąd to wie.
- Poczekaj. Usiądźmy jeszcze na chwilę.
Z
miejsca, na którym siedziały, roztaczał się widok na spokojne jezioro, tak
spokojne, że chmury odbijały się w jego tafli z fotograficzną precyzją.
Odwróciła się do Oliwii, by podzielić się z nią tą uwagą, ale uświadomiła
sobie, że Oliwka z całą pewnością nie wie, co to znaczy "z
fotograficzną".
Podciągnęła
nogi pod brodę i objęła je rękami. Bransolety zabrzęczały i był to jedyny
dźwięk - głośny i krótki - w tej ciszy.
Obserwowała
jak Edyta wsuwa stopę w wodę i jak poruszyła palcami, tak że na tafli ukazały
się małe okręgi fal.
- Chodźmy. Szybko - zwróciła się do Kingi nie czekając na
nią, wstała.
Kinga
podniosła się i zrównała się z nią. Była niższa od niej o pół głowy.
- Do wody – szepnęła Magda i nieokreślona siła zmusiła ją
aby nagle wskoczyła do jeziora.
Sama
skinęła sobie głową, ale zdawszy sobie sprawę z tego, że owo skinienie mogłoby
być niezauważone w powiedziała:
- Tak.
- Co ty zrobiłaś? – wrzasnęły koleżanki.
- Nad jezioro, chodzi się kąpać, a nie oglądać piękne widoki
– usłyszały odpowiedź.
- Czy jesteś tego pewna?
- Tak - odpowiedziała krótko po tym jak trener wyłowił ją z
wody .
- Cieszymy się – odpowiedziały koleżanki, ale chyba nie
wszystkie myślały tak jak Magda.