Bajki całkiem zmyślone cz. XIX.
No
i w końcu wymyśliłyśmy, powiedziałyśmy innym chłopakom, że „Oskara nie ma!!!”.
W poniedziałek nasz plan miał się
spełnić…
Przed
lekcjami, gdy Oskar był w szatni rozpoczęłam planowany dialog:
-
Tu jestem!!! – wrzasnął na całą szatnię Oskar.
-
Nie…, nie widziałem – odpowiedział grzecznie Hubert – Może dzisiaj nie
przyjdzie do szkoły, bo wczoraj na turnieju trochę narozrabiał? – mrugnął do
mnie znacząco i wyszedł traktując Oskarka jak powietrze.
-
Hej Veronika – zagadnął nieśmiało, wchodzącą do szatni koleżankę, Oskar.
-
Ty jesteś dziwny. - Złapała długi oddech. - Ja cię nie znam.
Odsunęła
się od niego, a głowę przechyliła w bok udając, że mu się przygląda pierwszy
raz w życiu.
- Veronika, chodź szybko, bo się spóźnimy? –
zawołałam.
- Już „lecę”.
Boże, w głowie mi się kręci. Przez moment
myślałam, że się zupełnie rozkleję i zacznę bronić biednego Oskarka, który stoi
na środku szatni i nie wie, co się dzieje.
- Mamy dzisiaj zaplanować wycieczkę do Energylandi.
26 osób w naszej klasie i chyba wszyscy pragną zobaczyć, to miejsce?
-
Proszę pana nas jest 27 – Oskar pierwszy wyrwał się do wyprowadzenia z błędu
nauczyciela.
-
Teraz rozdam kartki, które wasi rodzice muszą podpisać, jako zgoda na wyjazd...
– nauczyciel rozdając kartki, celowo ominął Oskara rozdając wszystkie papierki.
-
Dobrze – odpowiedzieli wszyscy.
Oskar
ściągnął brwi, jakby wyświetlał sobie w pamięci obrazy z przeszłości.
- Nasz plan idzie coraz lepiej…-
pomyślałam.- Musimy go teraz wykończyć.
- Karol ! – zawołałam naszego
śmieszka. – Masz teraz na oczach Oskara poprosić o chodzenie Zuzkę.
- Tak, to go dobije – powiedziała
Karolina.
- Też mi się tak wydaje - pokiwałam
głową. - A wtedy, gdy już to nastąpi, to nasze „dzieło zniszczenia”, utkwi na
stałe w jego główce – Rozcapierzyłam palce. - Utrwalona zostanie nasza zemsta,
czyli coś, co jest ważniejsze i cenniejsze od jego wygłupów.
Z uśmiechem na ustach zaczęłam się
zastanawiać.- Tak. - Pokiwałam głową. - Myślę, że tak. – Usiadłam na „pierwszej
lidze” po turecku. - Poza tym…- wzruszyłam ramionami i zaśmiałam się. - Och...
Trudne pytanie – nie chciałam ciągnąć tego tematu dłużej, bo jeszcze okaże się,
że najbardziej winna w tym naszym zamieszaniu będę ja.
- Oho! Karol podchodzi do Zuzi. - wstałam przeciągając się. - Na pewno
Zuzia się zgodzi.
Usłyszałam tylko pisk ”szczęśliwej”
koleżanki i jej słowa: „Tak, Karolku!!! Tak!!!”
Oskar, aż poczerwieniał z
zazdrości. Stał samotny na środku sali gimnastycznej, patrząc na wychowawcę,
chłopców, dziewczęta oraz Karola z Zuzią. W ręku jego „Maryśka”, jakby smutna
opuszczona byłą na podłogę. Oskar wyglądał bardzo żałośnie.
Zrobiło
mi się żal mojego kolegi… Może nasza zemsta była za bardzo drastyczna? Może z
tą wycieczką za bardzo przesadziliśmy? Może wychowawcy nie trzeba było
wtajemniczać w nasz „srogi plan”? Jak teraz zareaguje nasz Oskar?
- Masz za swoje - Zuzia pierwsza
zlitowała się nad „swoim byłym”.
Nikt mu nie odpowiedział.
Stałam teraz w tłumie dziewcząt i
analizowałam zachowanie Oskara. Wiem na pewno, że nasz kolega zrozumiał, że nie
podobają nam się jego eksperymenty z dziewczętami, nie rozumiemy ich i że wydaje
nam się, że „przekroczył pewną granicę”, której - jako kolega z klasy - nie
wolno było mu przekroczyć.
Podeszłam
do Oskara i klepiąc go w ramię, powiedziałam do niego z otuchą w głosie:
- Myślę, że zabrnęłaś w ślepy
zaułek. Pora wrócić.
CDN
Autorką
pomysłu jest Kamila Skorupska.