Bajki całkiem zmyślone cz. XX
Zadzwonił dzwonek do drzwi. To Łukasz, Kuba, Karol i Oliwia.
- Hej! Kinga wyjdziesz na dwór? – zapytała Oliwka.
- Tylko nałożę buty – odpowiedziałam.
Karol w oka
mgnieniu wskoczył na drzewo jak wiewiórka. Łukasz momentalnie schował się w
gęstych krzakach. Kuba też gdzieś prysnął jakby zapadł się pod ziemię. Tylko ja
z Oliwką zanim pomyślałyśmy, co zrobić, stałyśmy oko w oko z wilczurem.
Chwyciłyśmy się za ręce.
- Co tam słychać u ciebie piesku?
– odezwałam się do wielkiego stworzenia. - Wszyscy zdrowi? Nie trzeba się nas
bać. Nie jesteśmy groźne.
Pies
przysiadł podrapał się łapą za uchem. Machinalnie powtórzyłam jego gest.
- U nas wszystko po staremu. No,
prawie wszystko… – zaczęła Oliwka - Może
chcesz już odejść?
- A może chcesz pogonić
wiewiórkę? Karol jest teraz na drzewie – wskazałam na naszego kolegę.
- Cooo? - w głosie z krzaków usłyszałam
głos wyraźną nutą strachu.
- Idź lepiej do domku, tam na
pewno szuka cię jakaś grzeczna dziewczynka… - zmyśliłam i wskazałem na blok,
który stał naprzeciw.
Pies zbliżył się do nas. Obszedł
kilka razy dookoła, obwąchał i jakby nigdy nic odszedł spokojnie.
Odetchnęłyśmy z ulgą.
Wtedy jeden po drugim zaczęli
wychodzić ze swoich kryjówek.
Oliwia, nic nie powiedziała,
tylko spojrzała wymownie, jakby ich odwaga była najmniejsza na świecie. Zrobiła
przy tym grymas obiecujący chłopcom karę w postaci piekielnych ogni na wieki
wieków. Chyba mogłaby być aktorką, bo szybkość zmiany twarzy była wprost
imponująca. Jeszcze przed momentem gromiła miną i wzrokiem Karola, a odwracając
się do mnie z uśmiechem i spokojnie zapytała:
Przytaknęłam.
- Tak? - odwróciła głowę stojąc po środku
kręgu, który samoistnie utworzyłam z chłopcami. - Nie przypominam sobie.
Tu jednak nie wytrzymała i uśmiechnęła
się. I nagle wszyscy, już razem z Oliwką „ryczeliśmy” ze śmiechu. :)))
CDN
Autorka pomysłu: Kinga Łagoźny